Czy Święty Mikołaj jest potrzebny?
Magia Świąt bez Mikołaja?
Ale jak to ? Przecież to cudowna tradycja. Kto będzie teraz przynosił prezenty?
Wielu rodziców zastanawia się, czy uświadomić swoje pociechy, w kwestii Świętego.
Ostatnio kilka wizji skłoniło mnie do pewnych przemyśleń w tym temacie. I muszę przyznać, że to nie lada orzech do zgryzienia.
Bo przecież, tak naprawdę, Święta są na tyle magiczne i mają w sobie tak mocne przesłanie, że nie powinno tu być miejsca na kłamstwo, niby niewinne niby w dobrej wierze, ale to jednak kłamstwo.
I nie tylko o kwestię szczerości tu chodzi.
Bo jak wyjaśnić i przedstawić sensownie dziecku wizję obcego mężczyzny wchodzącego do naszego domu? W mniej lub bardziej niezrozumiały sposób - kominem, oknem (na 10 piętrze)? Magią?
W końcu to Mikołaj, miły, starszy Pan, z górą prezentów i magią w kieszeni, z reniferami, które biegną po niebie. Ale gdzie on je trzyma, gdy te prezenty podrzuca? Na parkingu? W piwnicy?
Jakby nie tłumaczyć, nawet dziecku z niewyobrażalnie wielką wyobraźnią to Mikołaj i tak będzie poniekąd OBCYM.
Jak już ten Święty zawita, z tym swoim " hoł hoł hoł", wszyscy go ciepło przyjmą i siądzie wygodnie w babcinym fotelu, to nagle może się okazać, że burzy dziecku ład i spokój Wilijnej nocy.
Może wydaje się miły, wesoły i przyjazny, ale bywa, że dzieci mają bardzo silne poczucie własnej przestrzeni.
A tu taki dziwny Pan, w czerwonym kubraczku, woła i na kolanach (czasem na siłę) sadza.
Już widzę oczami wyobraźni, to przerażenie, malujące się na twarzy dziecka, uciekające w kąt, albo kurczowo trzymające się matczynej nogi.
I jak brnąć w kłamstwo? Jak?
Bo tak naprawdę kłamiąc raz w tej kwestii, pociągamy za sznurek, który wywołuje lawinę, milion pytań, z których trudno wybrnąć tak aby dochować tajemnicy.
Poczucie rozgoryczenia gdy się za wcześnie sprawa rypnie, za przyczyną niedomyślnej cioci lub babci.
Bo pewnym jest, że dziecko prędzej czy później do prawdy dojrzeje, w tedy możemy się jedynie spodziewać spojrzenia z politowaniem i tekstu "ale Ci rodzice są dziecinni -wierzą w Mikołaja". Gorzej gdy jest to etap silnej wiary - jak wytłumaczyć, że jest się rodzicem kłamczuszkiem???
I nie chce tu nawet wspominać, o tym, że ówczesna postać Mikołaja, to skomercjalizowany wytwór reklamy. Nie chce przytaczać religijnych przesłanek świąt, bo nie każdy jest katolikiem, a święta obchodzi(albo i nie).
Chodzi o sam fakt, rozbuchanego kultu Mikołaja.
Jednak z drugiej strony, dlaczego mamy "okradać" dziecko z marzeń? Czyż dzieciństwo, nie jest własnie po to, by wierzyć w magię, wróżki i Mikołaja? By snuć świąteczną historię i czekać niecierpliwie na tę cudną noc?
Przecież można obok opowieści o przyjściu na świat Jezuska, wpleść piękną opowieść o Świętym który pomagał biednym, i przychodzi do grzecznych dzieci.
Który jest teraz tak bardzo stary, że w kupowaniu prezentów pomagają mu czasem rodzice, ale jeśli będą mocno wierzyć, to możliwe, że i ich odwiedzi.
Czy nie cudne jest spojrzenie i błysk w oczach szczęśliwego dziecka, które odkrywa tajemniczy prezent?
-" A może to od Mikołaja?"
A pisanie listów, szykowanie pierniczków i mleka?
Boje się, że dzieci bez tej "magii" są mniej wrażliwe i za bardzo obdarte z dziecięcej niewinności. ( nie mylić z naiwnością)
Nie chcę zabierać tego wszystkiego moim dzieciom, ale siedząc i myśląc nad tym głębiej dochodzę do wniosku że "Święty" zaczyna być produktem zbędnym w czasie Świąt.
Bo czy nie byłoby magicznie bez Mikołaja, gdy wspólnie po Wigilijnej kolacji w blasku świec i choinkowych światełek, z dźwiękami kolędy płynącymi przez pokój, zaczniemy rozpakowywać prezenty? Gdzie na podłodze usłanej resztkami papieru prezentowego padnie - "Mamo pamiętałaś!" albo "Uwielbiam takie książki!" . Czy nie łatwiej byłoby nie udawać?
Często niie mogę pozbierać myśli przed każdymi świętami, bo strasznie trudno być rodzicem, który w głębi serca nadal wierzy w "magię" i Św. Mikołaja .
A jak to jest u Was w domu, bajacie czy mówicie wprost??
Ale jak to ? Przecież to cudowna tradycja. Kto będzie teraz przynosił prezenty?
Wielu rodziców zastanawia się, czy uświadomić swoje pociechy, w kwestii Świętego.
Ostatnio kilka wizji skłoniło mnie do pewnych przemyśleń w tym temacie. I muszę przyznać, że to nie lada orzech do zgryzienia.
Bo przecież, tak naprawdę, Święta są na tyle magiczne i mają w sobie tak mocne przesłanie, że nie powinno tu być miejsca na kłamstwo, niby niewinne niby w dobrej wierze, ale to jednak kłamstwo.
I nie tylko o kwestię szczerości tu chodzi.
Bo jak wyjaśnić i przedstawić sensownie dziecku wizję obcego mężczyzny wchodzącego do naszego domu? W mniej lub bardziej niezrozumiały sposób - kominem, oknem (na 10 piętrze)? Magią?
W końcu to Mikołaj, miły, starszy Pan, z górą prezentów i magią w kieszeni, z reniferami, które biegną po niebie. Ale gdzie on je trzyma, gdy te prezenty podrzuca? Na parkingu? W piwnicy?
Jakby nie tłumaczyć, nawet dziecku z niewyobrażalnie wielką wyobraźnią to Mikołaj i tak będzie poniekąd OBCYM.
Jak już ten Święty zawita, z tym swoim " hoł hoł hoł", wszyscy go ciepło przyjmą i siądzie wygodnie w babcinym fotelu, to nagle może się okazać, że burzy dziecku ład i spokój Wilijnej nocy.
Może wydaje się miły, wesoły i przyjazny, ale bywa, że dzieci mają bardzo silne poczucie własnej przestrzeni.
A tu taki dziwny Pan, w czerwonym kubraczku, woła i na kolanach (czasem na siłę) sadza.
Już widzę oczami wyobraźni, to przerażenie, malujące się na twarzy dziecka, uciekające w kąt, albo kurczowo trzymające się matczynej nogi.
I jak brnąć w kłamstwo? Jak?
Bo tak naprawdę kłamiąc raz w tej kwestii, pociągamy za sznurek, który wywołuje lawinę, milion pytań, z których trudno wybrnąć tak aby dochować tajemnicy.
Poczucie rozgoryczenia gdy się za wcześnie sprawa rypnie, za przyczyną niedomyślnej cioci lub babci.
Bo pewnym jest, że dziecko prędzej czy później do prawdy dojrzeje, w tedy możemy się jedynie spodziewać spojrzenia z politowaniem i tekstu "ale Ci rodzice są dziecinni -wierzą w Mikołaja". Gorzej gdy jest to etap silnej wiary - jak wytłumaczyć, że jest się rodzicem kłamczuszkiem???
I nie chce tu nawet wspominać, o tym, że ówczesna postać Mikołaja, to skomercjalizowany wytwór reklamy. Nie chce przytaczać religijnych przesłanek świąt, bo nie każdy jest katolikiem, a święta obchodzi(albo i nie).
Chodzi o sam fakt, rozbuchanego kultu Mikołaja.
Jednak z drugiej strony, dlaczego mamy "okradać" dziecko z marzeń? Czyż dzieciństwo, nie jest własnie po to, by wierzyć w magię, wróżki i Mikołaja? By snuć świąteczną historię i czekać niecierpliwie na tę cudną noc?
Przecież można obok opowieści o przyjściu na świat Jezuska, wpleść piękną opowieść o Świętym który pomagał biednym, i przychodzi do grzecznych dzieci.
Który jest teraz tak bardzo stary, że w kupowaniu prezentów pomagają mu czasem rodzice, ale jeśli będą mocno wierzyć, to możliwe, że i ich odwiedzi.
Czy nie cudne jest spojrzenie i błysk w oczach szczęśliwego dziecka, które odkrywa tajemniczy prezent?
-" A może to od Mikołaja?"
A pisanie listów, szykowanie pierniczków i mleka?
Boje się, że dzieci bez tej "magii" są mniej wrażliwe i za bardzo obdarte z dziecięcej niewinności. ( nie mylić z naiwnością)
Nie chcę zabierać tego wszystkiego moim dzieciom, ale siedząc i myśląc nad tym głębiej dochodzę do wniosku że "Święty" zaczyna być produktem zbędnym w czasie Świąt.
Bo czy nie byłoby magicznie bez Mikołaja, gdy wspólnie po Wigilijnej kolacji w blasku świec i choinkowych światełek, z dźwiękami kolędy płynącymi przez pokój, zaczniemy rozpakowywać prezenty? Gdzie na podłodze usłanej resztkami papieru prezentowego padnie - "Mamo pamiętałaś!" albo "Uwielbiam takie książki!" . Czy nie łatwiej byłoby nie udawać?
Często niie mogę pozbierać myśli przed każdymi świętami, bo strasznie trudno być rodzicem, który w głębi serca nadal wierzy w "magię" i Św. Mikołaja .
A jak to jest u Was w domu, bajacie czy mówicie wprost??
ja w ogóle nie rozumiem co Mikołaj ma do świat, ale to inna sprawa... Ja dylematu nie mam bo świąt nie obchodzę, a dzieciakom dzieciństwa i prezentów nie brakuje :)
OdpowiedzUsuńU nas Mikołaj jest na Mikołaja, a pod choinkę przychodzi aniołek, ale też się nad tym zastanawiałam. Po sporych przemyśleniach stwierdziłam, że zostaje tak jak jest. Magia świąt to dla mnie osobna rzecz, a prezenty to tylko dodatek;).
OdpowiedzUsuńmówimy prawdę
OdpowiedzUsuńMikołaj to Mikołaj, a Święta i Mikołajki to radosny czas. A może, gdy dziecko zapyta, czy to Święty Mikołaj przynosi prezenty, czy rodzice to warto zapytać, a jak Ty myślisz i pozwolić mu na to, aby odpowiedziało tak, jak czuje ? :) :)
OdpowiedzUsuńTak głęboko tkwi w nas tradycja Mikołaja, że zazwyczaj nawet się nad tym nie zastanawiamy. Ciekawy i wartościowy pomysł z tym pomaganie Mikołajowi. My jeszcze mamy dużo czasu na podjęcie decyzji co powiemy naszemu synowi, ale prawda przedstawiona przez Ciebie jest naprawdę godna rozważenia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńU mnie również Mikołaj przychodzi tylko na Mikołajki, a na święta Gwiazda. W moim rodzinnym omu nikt się za mikołaja nie przebierał ani tez go nie wynajmował - po prostu prezenty się pojawiały w domu gdy nie patrzyliśmy
OdpowiedzUsuń