a'la Toffifee - pomysł na słodki prezent IV
Idą święta la la la ....nie no śpiewać nie będę, bo jak na razie to jestem wykończona przez tą przed świąteczną bieganinę.
Troszkę zaniedbałam przez to blogowanko, ale mam nadzieję, że przede mną same spokojniejsze dni. Prezenty w większości są teraz pozostaje gotowanie i przygotowanie domu.
Dziś mam dla Was kolejny pomysł na słodki prezent dla bliskich. Cukiereczki a 'la toffifee.
Oczywiście oryginalne można kupić gotowe w sklepie, ale tu chodzi o włożone serce, prace i miłość.
Robiąc a'la toffifee można nieźle poszaleć ze smakami. Wystarczy zmienić kilka składników i wyjdzie nam nasza wersja smakowa. Np. zamiast orzeszka laskowego do środka dać migdał, albo zmienić czekoladę na biała... ogranicza nas tu tylko wyobraźnia.
Ale, ale przejdźmy do konkretów.
Nasze toffifee wcale nie musi mieć oryginalnego kształtu, ja akurat wpadłam na pomysł aby wykorzystać miarki kuchenne, rozmiar 5ml i 1,25ml, które mają idealny kształt. Wy możecie wykorzystać silikonowe foremki do lodu, pralinek itp. co tam macie. To może być również kieliszek do jajka, często mają podobny kształt i coś okrągłego do zrobienia wgłębienia.
Co nam będzie potrzebne ?
Do cukierków przypominających te kupne
Wstawiamy do lodówki na kolejne kilkanaście minut i po sprawie.
Teraz wystarczy uroczo zapakować i voilà, a'la Toffifee jak malowane. Pychaaa.....
Zachęcam do kombinowania z różnymi smakami czekolady, orzechami itp.
Troszkę zaniedbałam przez to blogowanko, ale mam nadzieję, że przede mną same spokojniejsze dni. Prezenty w większości są teraz pozostaje gotowanie i przygotowanie domu.
Dziś mam dla Was kolejny pomysł na słodki prezent dla bliskich. Cukiereczki a 'la toffifee.
Oczywiście oryginalne można kupić gotowe w sklepie, ale tu chodzi o włożone serce, prace i miłość.
Robiąc a'la toffifee można nieźle poszaleć ze smakami. Wystarczy zmienić kilka składników i wyjdzie nam nasza wersja smakowa. Np. zamiast orzeszka laskowego do środka dać migdał, albo zmienić czekoladę na biała... ogranicza nas tu tylko wyobraźnia.
Ale, ale przejdźmy do konkretów.
Nasze toffifee wcale nie musi mieć oryginalnego kształtu, ja akurat wpadłam na pomysł aby wykorzystać miarki kuchenne, rozmiar 5ml i 1,25ml, które mają idealny kształt. Wy możecie wykorzystać silikonowe foremki do lodu, pralinek itp. co tam macie. To może być również kieliszek do jajka, często mają podobny kształt i coś okrągłego do zrobienia wgłębienia.
Co nam będzie potrzebne ?
Do cukierków przypominających te kupne
- twarde cukierki toffi(ostatecznie mogą być krówki)
- ulubiona czekolada tu deserowa z dużą zawartością kakao
- orzechy laskowe
- masło orzechowe(opcjonalnie)
Co do masy toffi to...
Można by ją zrobić samemu. Jest dużo przepisów na idealne toffie, ale to robione jest zazwyczaj po wyjęciu z lodówki miękkie, ciężko przygotować takie,które pozostawałoby sztywne i lekko twarde. Dlatego najlepiej użyć gotowych cukierków np.Mieszko. Krówki też się nadają, ale tylko te twarde i kruche. Niestety muszę Was ostrzec że jednak z krówek nie zawsze można uzyskać dobry efekt, często powstają grudki w masie.
Przygotowanie foremek.
Jeśli tak jak ja, chcecie użyć półokrągłej miarki( to musicie wyłożyć ją kawałkiem folii spożywczej.
A precyzując musicie naszykować sobie tyle kawałków folii, ile zamierzacie zrobić cukierków.
W rozmiarze 2x wielkość miarki.
A precyzując musicie naszykować sobie tyle kawałków folii, ile zamierzacie zrobić cukierków.
W rozmiarze 2x wielkość miarki.
Jeśli w foremce silikonowej, warto posmarować ją odrobiną oleju/oliwy.
W pierwszej kolejności musimy przygotować nasze "łódeczki" z toffi.
Cukierki toffi/krówki układamy na blaszce i wkładamy do nagrzanego piekarnika na 2min. Cukierki mają tylko lekko zmięknąć.
Na naszej foremce (tu miarce 5ml) układamy teraz pierwszy kawałek folii, wyjmujemy ciepłe cukierki (TERAZ potrzebny będzie refleks ;). Wkładamy cukierek do miarki, przykrywamy folią i delikatnie rozgniatamy a na środku robimy wgłębienie mała miarką. Nie odwijając układamy na desce do góry dnem ;) i powtarzamy dość szybko czynność z innymi cukierkami. Gdyby cukierki znów stwardniały, nie dając się ładnie formować, wkładamy je ponownie do ciepłego piekarnika. Gotowe łódeczki wstawiamy do lodówki aby dobrze stwardniały.
Po około 30 minutach, można działać dalej.W tym czasie przygotowujemy czekoladę, czyli rozpuszczamy ją w kąpieli wodnej.
Wyjmujemy obłuskane orzechy i masło orzechowe.
Możemy nie używać masła orzechowego, jak dla mnie masło powoduje że są mdłe, ale już na ten przykład, moja rodzinka woli a'la toffiffee z masłem. Musicie sami się przekonać, która opcja lepsza.
Możemy nie używać masła orzechowego, jak dla mnie masło powoduje że są mdłe, ale już na ten przykład, moja rodzinka woli a'la toffiffee z masłem. Musicie sami się przekonać, która opcja lepsza.
Łódeczki odwijamy delikatnie z folii (jeśli robiliście w foremce nie musicie jeszcze ich wyjmować), w zagłębienie wrzucamy orzeszek, dodajemy odrobinkę masła i zalewamy wszystko już lekko stygnącą czekoladą. Ważne aby czekolada, nie była zbyt ciepła bo toffi może się odkształcić.
Wstawiamy do lodówki na kolejne kilkanaście minut i po sprawie.
Teraz wystarczy uroczo zapakować i voilà, a'la Toffifee jak malowane. Pychaaa.....
Zachęcam do kombinowania z różnymi smakami czekolady, orzechami itp.
"..Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta..."
...czujecie to?
...czujecie to?
wyglądaja obłędnie, wow wow!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł :)
OdpowiedzUsuńPs. Gosiu wkradł Ci się mały błąd. To zdanie trochę nie zrozumiałe jest dla mnie :P "Ważne aby czekolada , nie była zbyt ciepła bo toffi może się odkształciło."
Tak to jest jak MIRKA pisze po nocy. I wychodzi "Kali mieć krowę". Dziękuję zaraz poprawie. ;)
Usuńzapraszam na konkurs na moim blogu:http://www.wszystkocozafree.blogspot.com/2013/12/pierwszy-konkurs-na-moim-bloguuwaga.html
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać szczerze,że podziwiam Cię za robienie takich łakoci ,że masz jeszcze czas przy dzieciach na to a masz małą córeczkę:) . Bardzo dobry pomysł ja bym nawet nie wpadła na coś takiego:) . Teraz to przy synku nie bardzo mam kiedy to zrobić,ale kto wie jak troche będzie straszy i nie będę musiała ciągle patrzeć gdzie biegnie:) .
OdpowiedzUsuńAgnieszka, dzieci w gromadzie same się pilnują ;) a łakocie robią się przy okazji.
UsuńKurcze wieczór i znowu słodkości :)
OdpowiedzUsuńI like reading blog posts, and when I stumbled upon to this weblog, it just blew me away! Hey there I mean it! Your contents are wealthy and I discover them quite valuable! I wish I could post like you do but I don
OdpowiedzUsuńDora games gymnastics
Wyglądają jak brzoskwinki :) A u nas kruche ciasteczka maślane. Jestem z moimi zdolnościami kulinarnymi przysłowiowe sto lat za murzynami :(
OdpowiedzUsuńMmm ale pysznie wyglądają :)
OdpowiedzUsuń