Linia na dobranoc JOHNSON’S® Baby – nasze lavendowe love
To nie będzie typowa recenzja, bo o tych kosmetykach pisałam już daaaawno temu.
To były początki mojej blogowej przygody, jeszcze jako "testereczki, i tak naprawdę miałam małą wiedzę i wprawę w pisaniu.
Jednak te lawendowe kosmetyki są z nami już od dwóch lat i chciałabym Wam pokrótce opowiedzieć, które mazidełka z całej serii sprawdziły się u nas przez ten czas.
Na wpis zaprasza Was
Cały zestaw na dobranoc składa się z siedmiu pozycji kosmetycznych:
~ żel do mycia ciała
~ mleczko do ciała
~ płyn do kąpieli
~ szampon
~ oliwka
~ mydło (kostka)
~ krem
Całkiem pokaźny arsenał, prawda?
Ale nie używajcie wszystkiego naraz, nawet najlepsze kosmetyki to obciążenie dla skóry i organizmu, szczególnie u dzieci (najlepiej wyznawać zasadę: im mniej i rzadziej, tym lepiej – serio). Mimo to myć się trzeba i czasem można pozwolić sobie na takie aromatyczne i bąbelkowe szaleństwo.
Linia JOHNSON’S® Baby na dobranoc oprócz podstawowej funkcji kosmetycznej ma pomóc rodzicom w wieczornym rytuale wyciszenia i zasypiania. Jako mama trójki dzieci mogę stwierdzić, że jeśli nie wyrobimy sobie sami schematu tego zwyczaju, to zapach kosmetyków nam w tym raczej nie pomoże. Jednak fajnie jak aromat jest miły, delikatny tak jak "bedtimkowa lawenda" i dziecko przyzwyczai się do niego na co dzień – to na pewno ułatwi trudny wieczorny czas przed zaśnięciem.
Z całej siódemki ukochaliśmy sobie kilku faworytów, czyli:
Ulubiony płyn do kąpieli starszych dziewczynek. Bo zabawa w wannie wypełnionej pianą to świetna sprawa. A ten płyn jest bardzo wydajny, co w moim domu ma ogromne znaczenie, tworzy delikatną pianę, która łatwo się spłukuje.
Oliwki, mleczka i mydła w obecnym czasie nie używamy. Chociaż oliwkę czasem wykorzystuję do produkcji domowych mydełek, lawendowych oczywiście. Ze względu na lekkość bardzo dobrze się sprawdza (i nadal zachwyca mnie ten antywłamaniowy korek ;)). Pozostała dwójka niestety, ze względu na swoja formę, nie jest u nas używana. Mleczek do skóry nadal nie lubię (nawet ten cudowny zapach mnie nie zmobilizuje), a mydło w kostce najczęściej pozostaje w wannie z wodą, co skutkuje rozmoczeniem do cna i jego rychłą bezużytecznością. Jednak znalazłam zastosowanie i dla niego – stało się odświeżaczem w szafce z ubraniami.
To były początki mojej blogowej przygody, jeszcze jako "testereczki, i tak naprawdę miałam małą wiedzę i wprawę w pisaniu.
Jednak te lawendowe kosmetyki są z nami już od dwóch lat i chciałabym Wam pokrótce opowiedzieć, które mazidełka z całej serii sprawdziły się u nas przez ten czas.
Na wpis zaprasza Was
Cały zestaw na dobranoc składa się z siedmiu pozycji kosmetycznych:
~ żel do mycia ciała
~ mleczko do ciała
~ płyn do kąpieli
~ szampon
~ oliwka
~ mydło (kostka)
~ krem
Całkiem pokaźny arsenał, prawda?
Ale nie używajcie wszystkiego naraz, nawet najlepsze kosmetyki to obciążenie dla skóry i organizmu, szczególnie u dzieci (najlepiej wyznawać zasadę: im mniej i rzadziej, tym lepiej – serio). Mimo to myć się trzeba i czasem można pozwolić sobie na takie aromatyczne i bąbelkowe szaleństwo.
Linia JOHNSON’S® Baby na dobranoc oprócz podstawowej funkcji kosmetycznej ma pomóc rodzicom w wieczornym rytuale wyciszenia i zasypiania. Jako mama trójki dzieci mogę stwierdzić, że jeśli nie wyrobimy sobie sami schematu tego zwyczaju, to zapach kosmetyków nam w tym raczej nie pomoże. Jednak fajnie jak aromat jest miły, delikatny tak jak "bedtimkowa lawenda" i dziecko przyzwyczai się do niego na co dzień – to na pewno ułatwi trudny wieczorny czas przed zaśnięciem.
Z całej siódemki ukochaliśmy sobie kilku faworytów, czyli:
Ulubiony płyn do kąpieli starszych dziewczynek. Bo zabawa w wannie wypełnionej pianą to świetna sprawa. A ten płyn jest bardzo wydajny, co w moim domu ma ogromne znaczenie, tworzy delikatną pianę, która łatwo się spłukuje.
~~~~~~
Szampon małej Le. Dzięki niemu nasze kąpiele przestały wyglądać jak wielki lament. Formuła NO MORE TEARS® zdziałała cuda, a dzięki szybkiemu spłukiwaniu skróciliśmy czas mycia głowy. Włoski są po nim lśniące i mięciutkie.
~~~~~~
"Mój" krem. Tak właśnie, kremu używam w szczególności ja. Jego lekka i świeża konsystencja bardzo przypadła mi do gustu. To taki mój strażnik wieczorny, stoi wiernie na nocnym stoliku i zawsze jest pod ręką. Doskonale nawilża moje dłonie i ślicznie pachnie, co uwielbiam przed snem.
~~~~~~
Kojącego żelu z kolei używa cała trójeczka dziewczyn (no dobra, czwóreczka ze mną). Przy małym dziecku (tak jak pisałam w dawnej recenzji) duże opakowanie nie spełniało zadania. Teraz kompletnie nie ma to znaczenia. Nawet plusem jest mocno zatrzaśnięty korek, mała sama go nie otwiera i nie wylewa połowy do wanny. Dzieciaki lubią jego fioletowy kolorek i nadal chętnie się nim myją, na zmianę z innymi kosmetykami.
.
Mnie się zdarza użyć, gdy nie mam swojego pod ręką. Na plus – zapach na skórze utrzymuje się po nim dość długo, co osobiście bardzo lubię.
Mnie się zdarza użyć, gdy nie mam swojego pod ręką. Na plus – zapach na skórze utrzymuje się po nim dość długo, co osobiście bardzo lubię.
~~~~~~
Lawenda -kocham,kocham,kocham <3 A w zasadzie obie z moją Madzią kochamy :-)
OdpowiedzUsuńcały zestaw pięknie pachnie, musicie wypróbować.
UsuńMy nie mielismy tej linii ciekawa
OdpowiedzUsuńtej wersji zapachowej nie miałam,jednak z J miałam dla Hani szampon ułatwiający rozczesywanie włosów i był swietny
OdpowiedzUsuńmają kilka fajnych produktów w swojej ofercie
Usuńnie znam ! w sumie nigdy nie uzywaliśmy kosmetyków tej marki po tym jak dość głośno mówiono o tym że sa rakotwórcze !
OdpowiedzUsuńa co teraz nie jest rakotwórcze ;) ale tak serio hmm składniki mają nie najgorszego, znam inne "medialne"marki kosmetyków dla dzieci o dużo gorszych składzie a nikt tak o nich nie krzyczy
Usuń