Kartki z książek, których nigdy nie napiszę - Niezłe wrażenie
Kartki z książek których nigdy nie napiszę ....
Dawno nie pisałam, a tak jakoś wisiało w powietrzu.
"Niezłe wrażenie"
Wrzuciła szpilki do torby i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
- Nie będę biegała po mieście w kaloszach, a tym bardziej nie pójdę w nich na spotkanie. Szpilki zawsze robią dobre wrażenie - pomyślała bezwiednie.
- Chociaż paradując przez hol korporacji w szpilkach z ubłoconymi kaloszami w dłoni mogłabym udowodnić, że w takie dni jak dziś, jestem przygotowana na wszystko. To dopiero byłoby "niezłe wrażenie".
- Stój! głupia babo gdzie pędzisz - krzyknęła sama na siebie.
Wskoczyła znów na piętro przeskakując po dwa schodki.
Otwierając zatrzaśnięte przed minutą drzwi, zauważyła mały cień chowający się szybko za drzwiami łazienki.
Uśmiechnęła się sama do siebie, wiedziała co za chwilę wywoła w niej jeszcze większą radość.
Nie koniecznie miała na to czas bo miliony niezałatwionych spraw, krzyczały w jej głowie. Wielki megafon zamontowany w podświadomości trąbił o spóźnieniu, a zegarek na dłoni cykał donośnie odmierzając każdą sekundę jak kościelny dzwon.
Chwyciła kluczyki wiszące na haczyku obok wyjściowych drzwi i skarciła się w myślach za tą
Dawno nie pisałam, a tak jakoś wisiało w powietrzu.
"Niezłe wrażenie"
Wrzuciła szpilki do torby i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
- Nie będę biegała po mieście w kaloszach, a tym bardziej nie pójdę w nich na spotkanie. Szpilki zawsze robią dobre wrażenie - pomyślała bezwiednie.
- Chociaż paradując przez hol korporacji w szpilkach z ubłoconymi kaloszami w dłoni mogłabym udowodnić, że w takie dni jak dziś, jestem przygotowana na wszystko. To dopiero byłoby "niezłe wrażenie".
- Stój! głupia babo gdzie pędzisz - krzyknęła sama na siebie.
Wskoczyła znów na piętro przeskakując po dwa schodki.
Otwierając zatrzaśnięte przed minutą drzwi, zauważyła mały cień chowający się szybko za drzwiami łazienki.
Uśmiechnęła się sama do siebie, wiedziała co za chwilę wywoła w niej jeszcze większą radość.
Nie koniecznie miała na to czas bo miliony niezałatwionych spraw, krzyczały w jej głowie. Wielki megafon zamontowany w podświadomości trąbił o spóźnieniu, a zegarek na dłoni cykał donośnie odmierzając każdą sekundę jak kościelny dzwon.
Chwyciła kluczyki wiszące na haczyku obok wyjściowych drzwi i skarciła się w myślach za tą
"pieprzoną sklerozę".
- Czy ja zawsze muszę o czyś zapomnieć?
Drzwi do łazienki poruszyły się lekko, a zaraz po tym z wielkim impetem wyskoczyła na nią córeczka.
- Buuuuuuu!! Mamusiu, jestem wielkim straszakiem!! I wczepiła się w jej chudą nogę jak mały kleszcz.
Patrzyła na jej jasne włosy, spadające lekko na drobne ramionka i mimo ryczącego w głowie uciekającego czasu nie mogła się oprzeć żeby jej nie przytulić.
- Lęk separacyjny? W tym wieku? Naczytałam się chyba głupot w tych wszystkich "mądrych" poradnikach. Przecież nie będzie mnie tylko kilka chwil, nadrobimy jak wrócę - Usprawiedliwiała sama siebie, układając już w głowie plan na resztę dnia.
Zsunęła się na kolana do małej. Jej ciepłe rączki z poziomu uda przeniosły się na szyję i splotły się w ciasnym uścisku.
- Wrócę zaraz do Ciebie - wyszeptała jej do uszka.
Jej malutkie usteczka złożyły pocałunek na jej szyi, zwolniła uścisk i znikając w korytarzu krzyknęła.
- Jesteś moją najukochańszą mamą!
- Nienawidzę! Nienawidzę, wychodzić w takim pośpiechu!
Odwróciła się na pięcie i znów zatrzasnęła drzwi. Na klatce schodowej słyszała jeszcze wołanie małej, ale postanowiła nie wracać, takie rozstania nie miałyby końca.
- Ma opiekę, dadzą radę - wyszeptała sama sobie na pocieszenie.
Na końcu korytarza pachniało, wilgotnym, ciężkim powietrzem a strugi deszczu spływające po przeszklonych drzwiach nie wprowadzały w dobry nastrój.
- Szlag by to trafił !!
Prawa noga odjechał jej nagle w niekontrolowanym kierunku i z całym impetem runęła na ziemię. Ból zdartej skóry z kolana i sama sytuacja rozmyła starannie przygotowany makijaż.
Wpadła rozdygotana do auta, zamknęła oczy i zaciągnęła głęboko powietrze. Przy wydechu jakimś nieartykułowanym, ale dosadnie głośnym dźwiękiem, wywaliła z siebie całe to nagromadzone dziadostwo.
Pomogło na krótką chwilę, po czym struga gorących łez spłynęła jej po policzku.
- Genialnie jeszcze tego mi brakowało.
Zerkając w lusterko oprzytomniała.
- Spotkanie!!
To nic, że grzebiąc w torebce w poszukiwaniu kosmetyczki, pościerała lakier tymi cholernymi szpilkami.
- W dupie z tym! Muszę naprawić rozmyty tusz, z takimi "pandzimi" oczętami nie mogę się pokazać.
Postawiła na naturalność, nie było czasu na malowanie, zmyła cały makijaż.
Odjeżdżając spod domu kontem oka zobaczyła córeczkę z przyklejonym nosami do szyby. Machała mamie gestem królowej brytyjskiej i wołała coś głucho na pożegnanie.
W drodze próbowała na nowo poskładać myśli, ułożyć nowy plan, wyciszyć rozedrgane emocjami ciało.
Przyszłość klarowała się z dnia na dzień i żadna głupia pogoda nie mogła tego spieprzyć.
Od tego spotkania tyle zależało, wreszcie to za czym goniła, czego brakowało w całej tej układance, miało się dziś zmaterializować, przelać na realia i dać szczęście.
- Czy ja zawsze muszę o czyś zapomnieć?
Drzwi do łazienki poruszyły się lekko, a zaraz po tym z wielkim impetem wyskoczyła na nią córeczka.
- Buuuuuuu!! Mamusiu, jestem wielkim straszakiem!! I wczepiła się w jej chudą nogę jak mały kleszcz.
Patrzyła na jej jasne włosy, spadające lekko na drobne ramionka i mimo ryczącego w głowie uciekającego czasu nie mogła się oprzeć żeby jej nie przytulić.
- Lęk separacyjny? W tym wieku? Naczytałam się chyba głupot w tych wszystkich "mądrych" poradnikach. Przecież nie będzie mnie tylko kilka chwil, nadrobimy jak wrócę - Usprawiedliwiała sama siebie, układając już w głowie plan na resztę dnia.
Zsunęła się na kolana do małej. Jej ciepłe rączki z poziomu uda przeniosły się na szyję i splotły się w ciasnym uścisku.
- Wrócę zaraz do Ciebie - wyszeptała jej do uszka.
Jej malutkie usteczka złożyły pocałunek na jej szyi, zwolniła uścisk i znikając w korytarzu krzyknęła.
- Jesteś moją najukochańszą mamą!
- Nienawidzę! Nienawidzę, wychodzić w takim pośpiechu!
Odwróciła się na pięcie i znów zatrzasnęła drzwi. Na klatce schodowej słyszała jeszcze wołanie małej, ale postanowiła nie wracać, takie rozstania nie miałyby końca.
- Ma opiekę, dadzą radę - wyszeptała sama sobie na pocieszenie.
Na końcu korytarza pachniało, wilgotnym, ciężkim powietrzem a strugi deszczu spływające po przeszklonych drzwiach nie wprowadzały w dobry nastrój.
- Szlag by to trafił !!
Prawa noga odjechał jej nagle w niekontrolowanym kierunku i z całym impetem runęła na ziemię. Ból zdartej skóry z kolana i sama sytuacja rozmyła starannie przygotowany makijaż.
Wpadła rozdygotana do auta, zamknęła oczy i zaciągnęła głęboko powietrze. Przy wydechu jakimś nieartykułowanym, ale dosadnie głośnym dźwiękiem, wywaliła z siebie całe to nagromadzone dziadostwo.
Pomogło na krótką chwilę, po czym struga gorących łez spłynęła jej po policzku.
- Genialnie jeszcze tego mi brakowało.
Zerkając w lusterko oprzytomniała.
- Spotkanie!!
To nic, że grzebiąc w torebce w poszukiwaniu kosmetyczki, pościerała lakier tymi cholernymi szpilkami.
- W dupie z tym! Muszę naprawić rozmyty tusz, z takimi "pandzimi" oczętami nie mogę się pokazać.
Postawiła na naturalność, nie było czasu na malowanie, zmyła cały makijaż.
Odjeżdżając spod domu kontem oka zobaczyła córeczkę z przyklejonym nosami do szyby. Machała mamie gestem królowej brytyjskiej i wołała coś głucho na pożegnanie.
W drodze próbowała na nowo poskładać myśli, ułożyć nowy plan, wyciszyć rozedrgane emocjami ciało.
*
Od tego spotkania tyle zależało, wreszcie to za czym goniła, czego brakowało w całej tej układance, miało się dziś zmaterializować, przelać na realia i dać szczęście.
Chociaż w niektórych kwestiach mogłaby być spokojniejsza, niezależna i wolna.
Wybiegała wyobraźnią daleko w przód. W idealnie wypielęgnowaną marzeniami przyszłość.
Na drodze było wyjątkowo spokojnie, zapewne przez deszcz, który od kilku dni spowijał cała okolicę.
W radiu nie znalazła nic co mogło by ją pozytywnie nastroić, reklamy leków na hemoroidy, smętne "pościelówy" czy debata o wojnach, kazały wyciszyć nadajnik.
Zerknęła na zegarek.
- uff zdążę - odetchnęła z wyraźną ulgą
W tym samym momencie zadzwonił telefon. Na sekundę przeniosła wzrok na drgający aparat by sprawdzić czy to coś ważnego. Na wyświetlaczu pulsował napis "dom".
- Dzieci??
Paraliżujący strach kazał jej z niezrozumiałych przyczyn wcisnąć pedał hamulca, a w głowie zadźwięczało głośne.
- MAMO!!
Cisza i przerażająca pustka dookoła nie tłumaczyły jej nagłego lęku i irracjonalnego hamowania.
- Co jest ze mną do cholery!!
Wyszła z auta, poczuła jak zimne krople deszczu spływają razem z ciepłymi łzami po jej twarzy.
Dopiero teraz dotarło do niej, że telefon nadal dzwoni a radio wcale nie przestało grać.
- Muszę odebrać - zabłysnęło w natłoku myśli - mogło się coś stać a moja rozbujała intuicja zadziałała w taki głupi sposób.
Odetchnęła już trochę spokojniej.
- Dobrze, że nikt za mną nie jechał - sięgnęła po telefon.
I runęło, z łoskotem jakiego w życiu nie da się zapomnieć, wyplenić z myśli i wspomnień,
które z każdym podobnym trzaskiem ściąga na głowę lawinę wspomnień.
Runęło tuż obok, na środek drogi wywołując miejscowe trzęsienie ziemi. Ogromne, stare drzewo.
Nic już nie było tym czym rano wydawało się być. Każde marzenie zdawało się nie mieć większego znaczenia, a ostrość widzenia nagle wróciła z podwójną siłą.
Zobaczyła przed oczami, poranny uśmiech swojej małej córeczki, poczuła na ustach smak pocałunku męża żegnającego się z nią bladym świtem, a pragnienie życia nie było nigdy tak namacalne jak w tej chwili.
- To dopiero nazywa się "niezłe wrażenie" - powiedziała sama do siebie.
Tego dnia wróciła do domu i.... życia .
Wybiegała wyobraźnią daleko w przód. W idealnie wypielęgnowaną marzeniami przyszłość.
Na drodze było wyjątkowo spokojnie, zapewne przez deszcz, który od kilku dni spowijał cała okolicę.
W radiu nie znalazła nic co mogło by ją pozytywnie nastroić, reklamy leków na hemoroidy, smętne "pościelówy" czy debata o wojnach, kazały wyciszyć nadajnik.
Zerknęła na zegarek.
- uff zdążę - odetchnęła z wyraźną ulgą
W tym samym momencie zadzwonił telefon. Na sekundę przeniosła wzrok na drgający aparat by sprawdzić czy to coś ważnego. Na wyświetlaczu pulsował napis "dom".
- Dzieci??
Paraliżujący strach kazał jej z niezrozumiałych przyczyn wcisnąć pedał hamulca, a w głowie zadźwięczało głośne.
- MAMO!!
Cisza i przerażająca pustka dookoła nie tłumaczyły jej nagłego lęku i irracjonalnego hamowania.
- Co jest ze mną do cholery!!
Wyszła z auta, poczuła jak zimne krople deszczu spływają razem z ciepłymi łzami po jej twarzy.
Dopiero teraz dotarło do niej, że telefon nadal dzwoni a radio wcale nie przestało grać.
- Muszę odebrać - zabłysnęło w natłoku myśli - mogło się coś stać a moja rozbujała intuicja zadziałała w taki głupi sposób.
Odetchnęła już trochę spokojniej.
- Dobrze, że nikt za mną nie jechał - sięgnęła po telefon.
I runęło, z łoskotem jakiego w życiu nie da się zapomnieć, wyplenić z myśli i wspomnień,
które z każdym podobnym trzaskiem ściąga na głowę lawinę wspomnień.
Runęło tuż obok, na środek drogi wywołując miejscowe trzęsienie ziemi. Ogromne, stare drzewo.
Nic już nie było tym czym rano wydawało się być. Każde marzenie zdawało się nie mieć większego znaczenia, a ostrość widzenia nagle wróciła z podwójną siłą.
Zobaczyła przed oczami, poranny uśmiech swojej małej córeczki, poczuła na ustach smak pocałunku męża żegnającego się z nią bladym świtem, a pragnienie życia nie było nigdy tak namacalne jak w tej chwili.
- To dopiero nazywa się "niezłe wrażenie" - powiedziała sama do siebie.
Tego dnia wróciła do domu i.... życia .
Robi wrażenie...i daje dużo do myślenia czy w życiu warto tak się ścierać gdy ma się kochającą rodzinę?. Masz inne napisane opowiadania chętnie przeczytam . Pisz i nie przestawaj:)
OdpowiedzUsuńAga dzięki, w zakładce "mój writng" coś znajdziesz ;)
UsuńSuper. Uwielbiam takie teksty, babskie spojrzenie na to co nas otacza. Wartości, które najważniejsze w życiu a o których często zapominamy.
OdpowiedzUsuńPisz, pisz i jeszcze raz pisz. Z chęcią poczytam.
Monika
Dziękuję :*
UsuńW maju świętuję, zapraszam na imprę hihi :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Monia
To Ty piszesz takie opowieści? :) Świetnie Ci to wychodzi :) Ja to zawsze zazdrościłam osobom, które umiały pisać w taki ciekawy sposób. Ja niestety nie dostałam takiego daru :)
OdpowiedzUsuń