Cichosza ....
Za każdym razem, miałam tak silny atak paniki przed stratą, że struny głosowe zaciskały się z siłą mordercy dusiciela.
Obudziłam się w zeszły czwartek i już wiedziałam. Rzadko zdarza mi się mieć tak silne poczucie że własnie tak powinno być. Zazwyczaj błądzę gdzieś na pograniczu niezdecydowania z obłędem.
W życiu wszystko powinno dawać nam poczucie zarąbistej satysfakcji i prowadzić nas do pewnego celu. A gdy tak nie jest, nie ma sensu trzymać się tego kurczowo i wmawiać sobie, że tak musi być.
Zapomniałam ostatnimi czasami o tym co ważne, o tym, że pomiędzy obowiązkami a czasem dla siebie powinnam zachować zdrową równowagę.
Porzuciłam wiele domowych "projektów" kosztem siedzenia przed komputerem i pozornej pracy.
Bo muszę przyznać, że ostatnio większość czasu, przesiedziałam bezowocnie przed komputerem:
- w poszukiwaniu inspiracji, weny, pomocy w ogarnięciu myśli.
- przeglądając instagramy, portale, fejsbuczki, aby być niby na bieżąco.
- czytając miliony wpisów koleżanek po fachu , czasem kompletnie mnie nie interesujących tylko po to by wiedzieć co u nich.
I nagle ocknęłam się....muszę się od tego oderwać.
Wrócić do swojego życia, uporządkować swoją przestrzeń w realu. Zacząć robić to co zaplanowałam już dawno a tak naprawdę oszukiwałam samą siebie (i wszystkich w około), że nie mam na to czasu (bo muszę) coś napisać, odpisać, przejrzeć, sprawdzić....itd.
Nic nie musiałam, to złe podejście do blogowania doprowadziło mnie właśnie tu, gdzie się obecnie znalazłam, czyli .... donikąd.
Nie mówię, że blogowanie nic mi nie dało i nie daje, byłabym ignorantką jakich mało.
To co wyciągnęłam z tych kilku lat prowadzenia bloga, jest dla mnie wspaniałym doświadczeniem. Nauczyłam się kilku nowych przydatnych rzeczy, poznałam setki nowych ludzi ( kilkoro mogę nawet nazwać przyjaciółmi i bratnimi duszami), odkryłam w sobie nowe umiejętności i pomogło w rozwoju osobistym.
I nie napiszę, że blogowanie "nie jest dla mnie"...bo czuję się w tym dobrze.
Jednak zatraciłam się w tym co "chcę" a "muszę"....zabrakło przejrzystości, pomysłu, systematyczności i cholera wie czego jeszcze...(sukcesu hehehe)
Nie, nie, nie kończę z blogowaniem na dobre, myślę że wrócę, może jak odpocznę i wyłączę myślenie blogera i głos który ciągle gdzieś z tyłu woła ..."Znów nic nie napisałaś!" "MUSISZ coś napisać!!" "MUSISZ , MUSISZ ...." Jakby świat miałby się zawalić.
A tak serio, zawaliłam ja ....w domu brakuje mnie, moich pomysłów i mojej ręki. Zaniedbałam siebie, relacje z dziećmi ... z mężem.
Teraz nadrabiam ....wrócę jeśli poczuję, że jestem gotowa, że jestem przygotowana na równe rozłożenie serca i czasu.
Nie zostawię Was od tak, facebookowy profil i instagram będzie naszym portem łączącym ....na razie tylko tam będę aktywna. Coś jakby blog tylko na fb...bo wiem, że tam jesteście aktywni i chcecie mieć ze mną nadal kontakt. (A może czasem w przypływie weny coś Wam naskrobię??)
Po prostu potrzebuje oddechu i dla samej siebie chwili bez internetowego napięcia i z końcem maja wcielę plan w życie.
Niesamowicie ciężko podjąć taką decyzję, bo ogrom czasu i pracy włożyłam w to miejsce..pisząc tan wpis siedzę z zaciśniętymi strunami głosowymi i pewnie odchoruję to rozstanie. Ale wiem, że takie rozwiązanie może przynieść dobre "wiatry" i rozwieje to blogowe wzdęcie. hehe
Liczę że będziecie ze mną i zrozumiecie ciszę tuuu i ciszę tam.
Zapomniałam ostatnimi czasami o tym co ważne, o tym, że pomiędzy obowiązkami a czasem dla siebie powinnam zachować zdrową równowagę.
Porzuciłam wiele domowych "projektów" kosztem siedzenia przed komputerem i pozornej pracy.
Bo muszę przyznać, że ostatnio większość czasu, przesiedziałam bezowocnie przed komputerem:
- w poszukiwaniu inspiracji, weny, pomocy w ogarnięciu myśli.
- przeglądając instagramy, portale, fejsbuczki, aby być niby na bieżąco.
- czytając miliony wpisów koleżanek po fachu , czasem kompletnie mnie nie interesujących tylko po to by wiedzieć co u nich.
I nagle ocknęłam się....muszę się od tego oderwać.
Wrócić do swojego życia, uporządkować swoją przestrzeń w realu. Zacząć robić to co zaplanowałam już dawno a tak naprawdę oszukiwałam samą siebie (i wszystkich w około), że nie mam na to czasu (bo muszę) coś napisać, odpisać, przejrzeć, sprawdzić....itd.
Nic nie musiałam, to złe podejście do blogowania doprowadziło mnie właśnie tu, gdzie się obecnie znalazłam, czyli .... donikąd.
Nie mówię, że blogowanie nic mi nie dało i nie daje, byłabym ignorantką jakich mało.
To co wyciągnęłam z tych kilku lat prowadzenia bloga, jest dla mnie wspaniałym doświadczeniem. Nauczyłam się kilku nowych przydatnych rzeczy, poznałam setki nowych ludzi ( kilkoro mogę nawet nazwać przyjaciółmi i bratnimi duszami), odkryłam w sobie nowe umiejętności i pomogło w rozwoju osobistym.
I nie napiszę, że blogowanie "nie jest dla mnie"...bo czuję się w tym dobrze.
Jednak zatraciłam się w tym co "chcę" a "muszę"....zabrakło przejrzystości, pomysłu, systematyczności i cholera wie czego jeszcze...(sukcesu hehehe)
Nie, nie, nie kończę z blogowaniem na dobre, myślę że wrócę, może jak odpocznę i wyłączę myślenie blogera i głos który ciągle gdzieś z tyłu woła ..."Znów nic nie napisałaś!" "MUSISZ coś napisać!!" "MUSISZ , MUSISZ ...." Jakby świat miałby się zawalić.
A tak serio, zawaliłam ja ....w domu brakuje mnie, moich pomysłów i mojej ręki. Zaniedbałam siebie, relacje z dziećmi ... z mężem.
Teraz nadrabiam ....wrócę jeśli poczuję, że jestem gotowa, że jestem przygotowana na równe rozłożenie serca i czasu.
Nie zostawię Was od tak, facebookowy profil i instagram będzie naszym portem łączącym ....na razie tylko tam będę aktywna. Coś jakby blog tylko na fb...bo wiem, że tam jesteście aktywni i chcecie mieć ze mną nadal kontakt. (A może czasem w przypływie weny coś Wam naskrobię??)
Po prostu potrzebuje oddechu i dla samej siebie chwili bez internetowego napięcia i z końcem maja wcielę plan w życie.
Niesamowicie ciężko podjąć taką decyzję, bo ogrom czasu i pracy włożyłam w to miejsce..pisząc tan wpis siedzę z zaciśniętymi strunami głosowymi i pewnie odchoruję to rozstanie. Ale wiem, że takie rozwiązanie może przynieść dobre "wiatry" i rozwieje to blogowe wzdęcie. hehe
Liczę że będziecie ze mną i zrozumiecie ciszę tuuu i ciszę tam.
Rozumem co czujesz. Jest w bardzo podobnym punkcie i coraz częściej skłaniam się do zniknięcia z bloga o ile w ogóle nie zamknięcia go całkowicie.
OdpowiedzUsuńBardzo podobne myśli krążą w mojej głowie, podobne zagubienie.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki by było tak na maksa po Twojemu w życiu i pisaniu :* ściskam
Oby się wszystko ułożyło!!! Jestem z Tobą :)
OdpowiedzUsuńOdpocznij, nabierz sił, a gdy nadejdzie odpowiedni moment - wróć :*
OdpowiedzUsuńZnam to doskonale...nie wiem czy kiedyś wrócę do pisania
OdpowiedzUsuńZnam to idealnie! Odpoczywaj ;)
OdpowiedzUsuńdlatego ja piszę co chce nie patrzę by być popularna piszę naprawdę dla siebie kiedy chce, kiedy mam czas kiedy mi się che a nie że muszę nie lubię nic robić z przymusu ba kto lubi... naładuj swoje blogowe baterie i wracaj :D czekać będę :D
OdpowiedzUsuńTeż tak miałam. Poczucie obowiązku było tak silne. Później doszłam do wniosku ze muszę to umrzeć i oddychać. Ewentualnie płacić podatki ;) spokojna głowa, poczekamy :)
OdpowiedzUsuńA więc teraz odpoczywaj, a kiedy będziesz gotowa to wrócisz tutaj :) Będę zaglądała na fb z prywatnego profilu :)
OdpowiedzUsuńjak dobrze, że ja pozbyłam się juz dawno tego myślenia, że coś muszę. Piszę jak mam ochotę i czas. I jak mam wenę, bo jak nie ma weny to też nic nie piszę. :) będzie dob
OdpowiedzUsuńOdpocznij, odetchnij i wracaj :-))
OdpowiedzUsuń:( zaskoczyłaś mnie:( . Jak nabierzesz świeżość myślenia,dasz więcej siebie rodzinie(można więcej? ty oddajesz siebie im prawie w 100% ) . Czekam....
OdpowiedzUsuńDopiero Cię znalazłam, a już zniknęłaś. Wracaj, jak poczujesz, że chcesz :)
OdpowiedzUsuńOstatnio mam znowu poczucie, że źle robię. Tyle wsparcia i dobra dawno na tym blogu nie miałam.
UsuńB. Zostań , na fb nadal się udzielam tu zapewne też wrócę.
Mirko znam to uczucie, wiem że nie odpuścisz!
OdpowiedzUsuńTrafiłam na tego bloga przez przypadek, przeczytałam dwa wpisy i może nawet dodałabym do ulubionych, ale tu się roi od błędów ortograficznych! Jak ktoś, kto pisze bloga może nie ogarniać polskiej gramatyki?
OdpowiedzUsuńno po prostu analfabetycznie!
Usuń