Bezdzietni ojcowie.
Ponoć każdy mężczyzna może zostać ojcem, ale tylko Ci wyjątkowi są tatusiami.
Przestawię Wam dziś dwie skrajne historie, ale jakże wymowne szczególnie w tym dniu.
Chciałabym, aby każdy ojciec docenił dar jakim jest bycie tatą i chociaż życie nie zawsze jest sprawiedliwe wiedział, że każde dziecko kocha bezwarunkowo.
Gdy usłyszałem z ust żony, że zostanę ojcem - zamarłem. Jak to? No tak, rozmawialiśmy, ona nalegała. Ale już? Teraz?
Śmiałem się z kolegów, którzy po narodzinach dziecka, klepali w koło o ząbkach, kaszkach, kupkach i "męski" świat spychali na drugi plan. Jacyś tacy wyprani, wymiętoszeni, spieszący się do domu, piwo nie dziś, nie jutro, kiedyś się umówimy.
I teraz ja mam stać się jednym z nich? Będę walczył jak lew, żeby się w tym nie zatracić, nie zgubić siebie.
Próbowałem wykorzystać ten czas na swoje życie. To tylko 9 miesięcy, później pomogę żonie przy dziecku - myślałem. Na pierwsze USG pojechała sama, ja nie mogłem. Ponoć "miałem zapierdziel w pracy". Nie chciałem, nie mogłem, to wszystko za szybko się działo.
Gdy ona kupowała te wszystkie mi zbędne duperele, małe ciuszki, pieluszki. Gdy pół domu dziwnie pachniało, a na suszarce do prania, obok moich koszul pojawiały się dziwne ubranka zapinane w kroku, miałem wrażenie ze to jakiś "Matrix". Wszystko to działo się w jakimś równoległym czasie, ale obok mnie.
I to uczucie gdy znajomi pytają tylko o jedno, klepią po ramieniu jakbym dokonał, co najmniej odkrycia księżyca, zaczepiają sąsiadki, a ty w cholerę nie wiesz, który to tydzień.
Była noc, nie mogłem zasnąć po obejrzeniu jakiegoś głupiego filmu, ona spała - tak mi się przynajmniej wydawało. Po cichu chciałem wynieść swoją poduszkę na kanapę, żeby jej nie przeszkadzać. Popatrzyłem na nią, była taka śliczna, spokojna. Nie wiedzieć czemu przyklęknąłem przy łóżku i patrzyłem na ten jej wielki brzuch. Wcześniej miałem wrażenie, że to jakiś pasożyt wyrósł nad jej łonem, wielka huba, która wysysa z niej soki. Tej nocy dostrzegłem w tym coś innego. Klęczałem tam nie mam pojęcia ile czasu, dotykając jej napiętej do granic możliwości skóry i poczułem dotyk mojego dziecka, inny niż te kopniaki, które do tej pory pokazywała mi ona. Poczułem hmm...więź ? Lustrzane odbicie? Ta mała istota w środku, odkryła przede mną prawdę.
Jestem skur...., ale OJCEM. Nie da się tego ukryć, trzeba przyznać się przed samym sobą i dać tej kobiecie wreszcie coś od siebie. Widziała tej nocy moje łzy, ja mięczak, ja ojciec.
Dwa dni później mieliśmy kolejne usg, chciałem poznać moje dziecko, zobaczyć choćby chwilkę. Poczułem jakąś tęsknotę, może przez ten stracony czas. Jakbym obudził się ze złego snu i musiał natychmiast rozwiać te niemiłe wspomnienie.
Reszta potoczyła się szybko, gdy ja obudziłem się z bycia "nie ojcem", gotowy podźwignąć to słodkie wyzwanie, nie miałem już czego ratować. To miał być najszczęśliwszy dzień, nowego życia, po którym miałem udowodnić, że będę dobrym ojcem.
Czekałem w poczekalni. Chyba najdłuższa godzina mojego życia, podczas której układałem sobie jak naprawię wszystko. Jak spróbuję odbudować to, co puściłem w te kilka miesięcy z dymem. Odbuduje mosty, dam jej swoją siłę i pogadam z kolegami jak ojciec z ojcem. Dam mojemu dziecku lepsze dzieciństwo niż moje, a dla niej będę najlepszym mężem. Niech tylko będzie mi dane.
Nie było. Bólu jaki tego dnia przeżyłem nie da się porównać z niczym. Nawet wypadek, który miałem kilka lat wstecz przy tym to ugryzienie komara. Dziś dałbym sobie połamać wszystkie żebra i nogi żeby dać mu iskrę życia. Oddałbym wszystko, aby tylko móc przytulić go żywego. Zostałem ojcem. Jestem nim mimo, że nigdy nie usłyszę słowa "tato".
A dzień ojca?
Chodzę tego dnia na cmentarz. Do "niego" i do mojego taty (który porzucił mnie i mamę gdy byłem mały, ocknął się gdy dostałem się do technikum) żeby pomyśleć o moim bezdzietnym ojcostwie.
****
Byliśmy jak każda młoda para. Szczęśliwi, zakochani, zwariowani. Moja miłość sięgała zenitu, a nocami modliłem się żeby te chwile trwały wiecznie. Mieliśmy, wspaniałych przyjaciół, oboje pracowaliśmy, a wolne chwile spędzaliśmy razem. Wspólne wakacje, spotkania, wypady do kina, spontaniczne weekendy w Paryżu, Chorwacji.
Wiodło nam się cudownie, a po dwóch latach tego romantyzmu, oboje zapragnęliśmy owocu tego uczucia. Takie wspólne kolejne dokonanie, coś co połączy nas i zespoli jeszcze bardziej. Kulminacja uczuć - kosmos w ludzkim wydaniu. Jedna wielka bajka ( jak powiedziała mi kiedyś koleżanka).
Tak właśnie, chciałem bajki i pragnąłem z całych sił spełnić to marzenie.
Dużo pracowałem, ale każdą chwilkę poświęcałem żonie i naszej malusiej córeczce. Śpiewałem jej do brzuszka kołysankę, której nauczyła mnie moja babcia. Nasi rodzice przyjeżdżali mimo odległości na każde święta i wolne weekendy. Pomagali cieszyli się naszym szczęściem.
Kinia urodziła się w pełni lata. Najcudowniejsze dziecko jakie w życiu widziałem, rozpływałem się nad nią za każdym razem, gdy brałem ją w ramiona. Przygotowałem dom na powrót żony, naprawdę było idealnie. Przez prawie dwa lata wspólnego życia, przeszedłem wszelkie etapu rozwoju mojej córeczki. Ząbkowanie, kolki, nagłe wysokie gorączki, pierwsze kroki. Pamiętam każdą kąpiel tego kurczaczka, rozbite czoło, pierwsze słowo "tata". Taka bliskość nie zdarza się często.
Kupowałem jej wszystko czego zapragnęła, tak samo jak mojej żonie. Gdy mała, miała dwa lata wyjechaliśmy na cudne wakacje. Czułem jakbym złapał Pana Boga za nogi. Po powrocie wróciliśmy do codzienności, a ja zostałem wysłany na kilkudniową delegację. Bardzo tęskniłem za domem, a Kinia nazajutrz miała urodziny. Postanowiłem - lecę od razu do domu.
Nigdy, nawet w najgorszych snach, nie mógłbym wyobrazić sobie, tego co zastałem na miejscu.
Nie ma słów. Tego samego wieczoru, zabrała małą i już nie wróciła. Wszystko rozsypało nie jak domek z kart. W sądzie dowiedziałem się, że Kinia nie jest moim dzieckiem. Dostałem brudną szmatą w twarz! Moje dziecko nie jest moje? W dupie miałem testy DNA, nie obchodziło mnie co moja była żona robiła w czasie gdy ja ciężko pracowałem i tęskniłem do granic możliwości.
Chciałem tylko być nadal "tatem" tej słodkiej kruszynki. Dalej móc, zabierać ją na poranne spacery, skakać z nią w kałużach, dmuchać na stłuczone kolanko. Nauczyć jazdy na rowerze i łażenia po drzewach. I tak z dnia na dzień miałem zapomnieć o tym wszystkim?
Nie miałem siły walczyć, chociaż chciałem porwać ją i wyjechać gdzieś daleko. Wyrwała mi pół serca, zburzyła zamek uczuć, który tak starannie budowałem. Przez ten idealizm, nie widziałem co się dzieje, to moje szczęście, chyba mnie oślepiło. Zapomniałem, że w bajkach zawsze są złe charaktery i czasem niekoniecznie pozytywne zakończenia. Jednak życie nie jest bajką.
Dzień ojca?
Od 6 lat nie mam go z kim świętować. Nawet nie wiem jak wygląda teraz Kinia i czy w ogóle mnie pamięta, ale tych dwóch wspólnych lat nie oddam nikomu. Oficjalnie jestem bezdzietny. W sercu nadal jestem tatą - bezdzietnym, ale ojcem.
I mimo, że ich dzieci nie ma obok nich często śnią o tym, że nadal są ojcami. To jest moc ojcowskiej miłości.
W dniu ojca, WSZYSTKIM tatusiom składam najserdeczniejsze życzenia.
Płaczę.. To takie niesprawiedliwe, że ci którzy chcą kochać te małe istotki, zajmować się nimi najlepiej jak potrafią, często z różnych przyczyn nie mogą... Za to zupełnie inni swoje dzieci maltretują, katują... To takie niesprawiedliwe
OdpowiedzUsuńBardzo smutne, bardzo... I niestety to nie odosobnione przypadki.
OdpowiedzUsuńNiestety
UsuńDo bycia ojcem należy dorosnąć, chodź tego nie wszyscy mężczyźni pojmują. A inni zaś kochają "swoje" dzieci pomimo tego iż nie są ich i to jest piękne!
OdpowiedzUsuńPrawda. Niektórzy nigdy do roli ojca nie dorastają. Zostają więc tylko dawcami spermy, a dzieci wychowuje prawdziwy facet, który zasługuje na miano taty. A to miano nadają same dzieci zaczynając zwracać się do faceta właśnie tym słowem. Mój mąż aż rozpłakał się ze wzruszenia kilka lat temu i to było piękne :-)
UsuńBardzo smutne:(
OdpowiedzUsuńPiękne i takie prawdziwe do bólu, który nigdy nie przeminie.
OdpowiedzUsuńSamotny ojciec, takie 2w1_ bycie Ojcem ze wszystkimi konsekwencjami wychowywania, czułości itp itd jest wspaniałe i niepowtarzalne.
Jestem mamą, ale jestem pewna, że bycie ojcem jest równie piękne i niepowtarzalne.
UsuńDo bycia ojcem trzeba dorosnąć tak samo jak do bycia matką. Chociaż kobiety mają łatwiej ;)
OdpowiedzUsuńJest taka stronka: www.TjOK.pl ...
OdpowiedzUsuńJestem z Ciebie dumny.
OdpowiedzUsuńKocham Cię tato.
Usuń