Niby zwykłe spotkanie, a jednak nie ma przypadków


Nie wierzę w przypadki, wszystko co spotyka nas w życiu ma nas czegoś nauczyć, w czymś doświadczyć do czegoś doprowadzić, a ludzie których spotykamy na naszej drodze są drogowskazami, które powinniśmy uczyć się odczytywać.

Przecież to było zwykłe spotkanie, takie aż trudno powiedzieć jak bardzo zwyczajne, a od podania mu dłoni zmienił się świat. Że poczuje coś? Że przytrafi nam się coś tak dziwnego? Nic na to nie wskazywało, bo przecież nie szukałam niczego ponadto co miałam. Może brakowało mi zrozumienia, może kogoś (bardziej niż) bliskiego mej duszy, ale w tamtej chwili miałam wszystko. Czułam się sobą i mimo ciągłych zmian w życiu to spotkanie i spojrzenie w oczy zapaliło jakąś niewypowiedzianą chęć, pragnienie którego jeszcze w tamtym czasie nie byłam w stanie odczytać.

Czas przestał istnieć, świat nabrał kolorów, wszystko zaczęło się składać w jedno, nadzwyczajna kosmiczna jedność. Nie liczyło się nic innego tylko on i moje myśli krążące wokół nas. Przy nim czułam się sobą, tak do końca. Przez te (wcale nie różowe) okulary widziałam siebie prawdziwą, wyraźną z tym wszystkim co miałam. I tylko z nim mogłam się tym podzielić.

Za każdym razem gdy na mnie patrzył zatapiałam się w jego spojrzeniu, gdy do mnie mówił spijałam każde słowo z jego ust, gdy mnie dotykał ( jeszcze niby przypadkiem) czułam przez skórę jego zapach. Mimo tylu wad, których byłam świadoma, był tak idealny, był moim odbiciem i dopełnieniem.

Niekończące się szczere do bólu rozmowy i pocałunki jak przypieczętowanie niewypowiedzianych obietnic, a gdy wziął mnie pierwszy raz w ramiona przepadłam. Wszystko co było tylko wyobraźnią, namiętnym  pragnieniem i płonącym oddechem nagle stało się realne, możliwe i tylko od nas zależało co z tym zrobimy.

Już tak bliscy, że wydawać się mogło, że znamy się od zawsze,  a tak naprawdę napawaliśmy się odkrywaniem siebie i poznawaniem swoich myśli.

I jeszcze nie wiedziałam, że on też aż tak, że mnie potrzebuje, że dziwnym zbiegiem okoliczności jego sny budzą mnie w nocy. Mimo, że życie nauczyło nas, że w sny się nie wierzy to...

.... cudowne uczucie od tylu lat budzisz się codziennie rano a on leży obok Ciebie.


2 komentarze:

  1. Wzruszyłam się! Zakochanie jest cudowne, ale jeszcze cudowniejsza jest dojrzalsza miłość pełna małych gestów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To właśnie w codziennych sytuacjach, w prostych gestach i słowach, tkwi magia prawdziwej miłości. Docenianie siebie nawzajem, troska i wsparcie w trudnych chwilach, oraz radość z drobnych przyjemności życia stanowią fundament dojrzałego związku. To wspaniałe, gdy miłość rozwija się i dojrzewa wraz z nami, przynosząc coraz głębsze zrozumienie i więź między partnerami.

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że poświęcasz swój cenny czas na napisanie tych kilku słów.
Dziękuję.

Obsługiwane przez usługę Blogger.